Lazy sunday... jak codzień. Za pomocą "kozy", czyli wołającego o pomstę do bogów wszelkiego żelastwa, rozpadającego się forda, dostałam się na jedno ze wzgórz okalających miasto (tuż nad słynny "hollywoodzki" napis BATUMI). A tam - jak na zdjęciach!*:
*) zdjęcia z telefonu niestety, bo aparat ciągle bez obiektywu uszkodzonego w czasie Bedoby...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz