wprowadzenie do tematu-rzeki, czyli jedzenie

Oczywistym było, że kuchnia gruzińska i polska (jest w ogóle coś takiego?! bo mam duże wątpliwości...) bardzo się różnią, ale szczerze mówiąc ogrom tych różnic mnie bardzo, bardzo zaskoczył. Ba! Zaryzykuję stwierdzenie, że są to byty kulurowe tak do siebie nieprzystawalne, że ich porównywanie jest bezsensowne. Jednak spróbuję coś o tym OSZAŁAMIAJĄCYM gruzińskim jedzeniu napisać*. 

Proponuję od razu - zawczasu - przygotować sobie coś do jedzenia, bo może być ciężko :)))

CHLEB
Tradycjny gruziński chleb to LAWASZ. Może być robiony na zakwasie, ale raczej nie przypomina chleba baltonowskiego ;) Jest płaski (grubości ok. 1 cm), długi na 45-55 cm i ma kształt wrzeciona (jak pojawią się zdjęcia będzie łatwiej :)). Kupuje się go w tradycyjnych piekarniach, jakich jest mnóstwo nawet w ścisłych centrach miast. Wygląd takiej piekarni niejedną panią z Sanepidu wpędziłby go grobu :))) Zwykle jest to niezbyt duże pomieszczenie, które od bardzo, bardzo dawna nie widziało pędzla malarskiego, a za główny środek czystości i dezynfekcji służy mu miotła. Ciasto piekarz zawsze wyrabia ręcznie na miejscu, ale cały myk polega na jego pieczeniu. Główną część izby (określenie jak z Konopnickiej pasuje tu idealnie!) zajmuje tradycyjny, kamienny gruziński piec, opalany drewnem. Ma on kształt półkuli, o wysokości ok. metra (może trochę mniej) i średnicy podstawy ok 1,5-2m. Piekarz po przygotowaniu z surowego ciasta, za pomocą packi, wyglądającej jak do nakładania tynku na budowie, przykleja taki chlebowy placek do ścianki pieca od wewnątrz.  Po ok. 5 minutach wyciąga upieczony już lawasz i sprzedaje.
Tego chleba nigdy nie kroi się nożem, zawsze rwie się palcami. Służy on za rodzaj podstawowego dodatku i sztućca** do większości dań. Moim topem w wersji gruzińskiej są: moczony w sosie z orzechów włoskich, jeszcze gorący prosto z piekarni przedarty wzdłuż i wrzucony w środek gruziński ser*** lub w wersji kompletnie barbarzyńskiej posmarowany nutellą ;)))

Oczywiście w miastach można też kupić chleb bardziej przypominający ten polski. Inne rodzaje przywędrowały jednak do Gruzji głównie z Rosjanami (bądź innymi zaplątanymi w historię słowianami). W Batumi jest też co najmniej kilka piekarni tureckich, ze względu na sporą mniejszość turecką. Popularnym - także wśród Gruzinów - rodzajem jest coś, co mnie najbardziej przypomina bułkę wrocławską lub wekę, ale robioną z nie tak białej i oczyszczonej mąki. Ten rodzaj pieczywa nie przymina prawdziwego polskiego chleba, który -  przynajmniej dla mnie - musi być leciutko wilgotny, gliniasty i nie może rozpadać się w drobny pył tuż po pokrojeniu. Ta chlebo-bułka jest bardziej sucha i się kruszy, ale świetni8e nadaje się do jedzenia dań z gęstymi sosami - lepiej je wchłania niż lawasz.


*) rzecz jasna nie ma też czegoś takiego jak _kuchnia gruzińska_ senstu stricte: każde województwo ma swoje specyficzne dania, sposoby ich przygotowania i podania. Jako, że pomieszkuję w Adżarii (Ajara), to znaczna część przepisów jest w miarę miejscowa, choć oczywiście ni wszystkie, bo kuchnia jest przecież jedną z najbardziej moblinych części naszego dziedzictwa kulturowego :)

**) w kuchni gruzińskiej bardzo mało używa się sztućców, zdecydowana więszość dań jest tak przygotowywana, że je się je palcami lub/i pomagając sobie ułamanym kawałkiem chleba, na który np nabiera się sos z talerza

***) to jest osobna i długa opowieść! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz